Kiedy na początku stycznia dostaliśmy informację ze szpitala w Łodzi, że 07 marca lekarze planują wykonać mi cewnikowanie serca, odłożyliśmy
na później wszystkie inne wizyty u specjalistów. Wydarzenia z drugiej połowy ubiegłego
roku, bardzo boleśnie odcisnęły się w mojej pamięci i psychice. Trzy operacje
głowy, które miałem we wrześniu, trauma jaką były dla mnie listopadowe wizyty u
stomatologa, gdzie konieczne było usunięcie pięciu zębów i leczenie kolejnych
ośmiu, a ostatecznie po kilku bolesnych próbach zakończyło się leczeniem w
znieczuleniu ogólnym oraz grudniowy
pobyt na badaniach w szpitalu w Łodzi. To wszystko sprawiło, że panicznie
zacząłem się bać wszystkiego…Przerwa w odwiedzaniu kolejnych gabinetów
lekarskich, miała pomóc mi odpocząć i zapomnieć o leczeniu, szpitalach,
strachu…Planowane na marzec cewnikowanie, nie doszło jednak do skutku. Kolejny
termin wyznaczony na koniec kwietnia również został przesunięty na koniec maja.
Tym sposobem od kilku miesięcy, stale oczekując na
cewnikowanie serca, przekładaliśmy
wszystkie inne plany. Odbyliśmy tylko jedną wizytę u neurochirurga, jednak nic z tej wizyty nie wynikało. Zastawka w głowie nie została sprawdzona, z powodu braku przyrządów w gabinecie, a wszystkie pytania mamy dotyczące mojego rozwoju, lekarz skwitował jednym zdaniem: proszę się cieszyć z tego co jest…..
Nie uspokoił tym jednak mamy. Nie czekając już na powrót z wciąż przekładanego cewnikowania zaczęła szukać możliwości dotarcia do kogoś, kto pomoże znaleźć odpowiedź, czy faktycznie należy czekać i z czasem wszystkie zaległości nadrobię samodzielnie, czy należy wspomóc mnie odpowiednimi ćwiczeniami lub terapią. Bo mimo, że mama docenia i bardzo się cieszy ze wszystkiego co osiągnąłem, czego się nauczyłem, to jednak widzi moje braki i różnice w niektórych obszarach, które różnią mnie od równolatków. Mam skończone cztery lata, a w moim zachowaniu można dostrzec przekrój zachowań dzieci dwu, trzy i czteroletnich. Głównie dotyczy to dojrzałości emocjonalnej, koncentracji, sprawności manualnej, samodzielnego jedzenia, ciągłego budzenia się w nocy, panicznego strachu przed rozstaniem z mamą, kontakt z rówieśnikami…. W tych obszarach moje zachowanie bardziej przypomina młodsze dzieci.
Jako czterolatek pięknie mówię, śpiewam, biegam,
rozrabiam…bardzo dużo rzeczy robię prawidłowo, jednak tych kilka mimo wszystko
niepokoi
Kiedy wychowuje się dziecko zdrowe, zazwyczaj nie zwraca się
uwagi na wiele zachowań, jedne przychodzą inne odchodzą samoistnie i nikt za
bardzo tego nie analizuje. W przypadku dziecka po tylu zabiegach, z zastawką w
głowie, po krwawieniu śródczaszkowym obserwuje się wszystko i kiedy pojawia się
najmniejsza wątpliwość czy dziecko rozwija się prawidłowo należy to sprawdzać i
zrobić wszystko aby pomóc.
Szukając odpowiedzi na swoje pytania mama trafiła na książkę
"Nie zgrane dziecko - Zaburzenia przetwarzania sensorycznego" Znalazła w niej opis większości moich niepokojących zachowań.
Pojawiła się nadzieja, że wszystko uda mi się nadrobić i wyćwiczyć, pozostało
tylko znaleźć odpowiedni gabinet i terapeutę. W tym miejscu pojawił się inny problem
ze znalezieniem w Gliwicach gabinetu, który prowadzi zajęcia integracji
sensorycznej. Najbliższy taki ośrodek znajduje się w Tychach, jednak ze względu
na odległość i bardzo utrudniony dojazd,
który bardzo zawyża i tak duże koszty terapii, zgłosimy się do niego, kiedy nic
bliżej nie uda się znaleźć.
Korzystając z tego, że nie przebywamy w szpitalu byliśmy na od dawna odkładanej wizycie u okulisty. Nie było miło, bardzo nie chciałem mieć badanych oczu, jednak dzięki temu że terminy na NFZ były bardzo odległe, w prywatnym gabinecie lekarz miał tak nowoczesny sprzęt, że pomimo braku chęci do współpracy udało się zbadać moje oczy i stwierdzić, że mam lekkiego zeza i będę musiał nosić okulary. W przyszłym tygodniu zostanę więc okularnikiem, a mama będzie miała kolejne ważne zadanie, sprawić aby okulary znajdowały się na moim nosie. Mam nadzieję, że jej się to uda J
Przy tej okazji chcielibyśmy raz jeszcze z całego serca
podziękować wszystkim, którzy podarowali mi swój 1%. To dla nas nieoceniona
pomoc.
To już ponad cztery lata, kiedy mama nie pracuje i jedna
pensja musi wystarczyć naszej czteroosobowej rodzinie na życie, rachunki,
kredyt hipoteczny i moje leczenie. Oszczędności rodziców dawno się skończyły,
od dłuższego czasu większe wydatki oznaczają konieczność powiększania kredytu.
c.d....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz