24 maja – to dzień, na który planowany był przekładany od
kilku miesięcy termin cewnikowania serca w ICZMP w Łodzi. Kiedy więc dzień
wcześniej, po raz kolejny okazało się, że tego dnia mamy nie przyjeżdżać, bo z
przyczyn organizacyjnych, mój zabieg znowu się przesunie, zmartwiliśmy się, ale
cierpliwie czekaliśmy na wyznaczenie kolejnego, który tym razem miał nie być
odległy. Nie spodziewaliśmy się, że nagle okaże się, że termin, organizacja i
brak miejsc na oddziale to nasz najmniejszy problem….
Wszystko co przez ostatnie pół roku wydawało nam się
przemyślanym i zaplanowanym przez zespół ( kardiologów i kardiochirurgów) lekarzy
sposobem dalszego leczenia mojego serduszka , w jednej chwili stanęło pod
wielkim znakiem zapytania. Po grudniowym
tomografie serca, otrzymaliśmy na wypisie decyzję, że następnym krokiem będzie
cewnikowanie z ewentualnum poszerzeniem wąskiej tętnicy płucnej, poprzez
założenie stendu, które będzie jednocześnie diagnostyką przed ostatnim etapem
leczenia serca – operacją Fontana. Przez sześć miesięcy, było dla nas
oczywiste, że decyzja taka została podjęta po szczegółowej analizie obrazu TK.
Wczoraj, kiedy po raz kolejny czekaliśmy na wyznaczenie terminu, kilkakrotnie
przekładanego cewnikowania serduszka, zamiast tego dostaliśmy smutną
informację. Lekarz jest zdziwiony, że zaplanowali dla mnie
właśnie takie leczenie, twierdzi że " tak zły obraz tomograficzny”
wyklucza zasadność zakładania stendu do wąskiej tętnicy płucnej.
Nagle po sześciu miesiącach czekania na kolejny krok w
leczeniu, który wydawał się dokładnie przez lekarzy zaplanowany, okazuje się,
że nie wiadomo czy w ogóle kwalifikuję się do dalszego leczenia! Dopiero dziś ma się odbyć konsultacja z
kardiochirurgiem, na której przedstawią płytę z zapisanym badaniem TK, która przez pół roku leżała na półce i nikt na nią nie spojrzał, a
my żyliśmy w nieświadomości i nadziei że jest zupełnie inaczej.
Dziś zapadnie decyzja o moim dalszym leczeniu, o moim
ŻYCIU….
Do wczoraj naszym zmartwieniem było to, że zabieg jest wciąż
odwoływany, przekładany, co w mojej sytuacji nie jest bez znaczenia. Teraz czekamy na decyzję o dalszym leczniu, czy według lekarzy, jest ono w ogóle możliwe....
Operacja Fontana -
ostatni etap leczenia serca jednokomorowego, powinna być wykonana możliwie
jak najwcześniej, aby wynik operacji był najlepszy. W Europie i na świecie
operuje się dzieci 2-3 letnie. W Polsce wykonuje się ją wtedy, kiedy znajdzie
się wolne miejsce na oddziale pooperacyjnym, lub kiedy stan dziecka tak bardzo się pogorszy, że nie można czekać ani chwili dłużej…..
Mam ponad cztery lata i zamiast być już po bardzo ważnej dla
dalszego rozwoju i życia operacji, wciąż czekamy na niezbędne badanie
diagnostyczne, które poprzedza tą operację. Od kilku miesięcy jest wciąż
przekładane na później….
Smutna Polska rzeczywistość, słaba organizacja i
niedostateczna ilość miejsc na oddziale pooperacyjnym sprawia, że dzieci które
czują się dobrze są bezustannie przesuwane, robią miejsce noworodkom które nie
mogą czekać lub dzieciom których stan zdrowia się pogorszył... Dzieci które są
w dobrym stanie, zamiast diagnozować i operować w najlepszym dla nich momencie,
kiedy organizm jest najbardziej wydolny i szanse na przeprowadzenie zabiegu z
największym sukcesem i z optymalnym ograniczeniem wystąpienie powikłań…, dzieci
te są wciąż odkładane, przesuwane i jak mają szczęście to otrzymują leczenie w
odpowiednim czasie, a jak mają mniej szczęścia to są operowane, kiedy ich
organizm się buntuje i pojawia się zagrożenie życie wtedy natychmiast otrzymują
pomoc, tylko praktyka pokazuje, że wtedy często jest już za późno……
Trzymajcie kciuki, żeby ewentualny wybór ośrodka który
przeprowadzi najważniejszy, ostatni etap leczenia operacyjnego mojego serduszka
– operację Fontana, pozostał w dalszym ciągu w sferze wyboru, a nie okazał rozpaczliwą
próbą szukania ostatniej szansy ratowania mojego życia…
c.d....
c.d....